"Mr. Capone" Robert J. Schoenberg, fragment z rozdziału "Do piekła i z powrotem" - tłumaczenie: Władysław Masiulanis - Amber Sp. z o.o., Warszawa 1994.
Pierwszego sierpnia 1933 roku Homer S. Cummings, w administracji prezydenta Roosvelta pełniący funkcję prokuratora generalnego, polecił jednemu ze swoich doradców rozważyć następującą koncepcję: "Czy nie byłoby wskazane mieć do dyspozycji więzienie specjalne... Byłoby ono zlokalizowane na jakiejś wyspie lub na Alasce, tak by ludzie tam przetrzymywani nie mieli stałego kontaktu z przyjaciółmi i znajomymi z zewnątrz". Po tygodniu Departament Sprawiedliwości wybrał takie miejsce.
Była to wysepka przycupnięta w zatoce, dwa kilometry od północnych krańców San Francisco, omywana prądami pływowymi o prędkości do dziesięciu węzłów. W 1775 roku hiszpańscy żeglarze, którzy jako pierwsi odkryli to zamieszkane tylko przez ptaki miejsce, nazwali je isla de Alcatraces - Wyspą Pelikanów. Wyglądała tak niegościnnie, że porucznik Juan Manuel de Avala i jego ludzie nie raczyli nawet jej zbadać. Istotnie - brzegi wyspy tworzą czterdziestometrowe, niemal pionowe urwiska; jej kamienistą powierzchnię pokrywa guano. Przez blisko siedemdziesiąt lat nie osiedlił się tam żaden człowiek. [...]
- Mam mnóstwo przyjaciół - powiedział Capone przy pierwszej rozmowie z naczelnikiem. - Spodziewam się bardzo wielu odwiedzających...
- Capone - odparł Johnston - wasi przyjaciele nie zostaną tutaj wpuszczeni. Tylko krewni, dwie osoby w miesiącu, żadnych wyjątków.
Przemycanie pieniędzy na teren więzienia nie wchodziło więc w rachubę; zresztą i tak nie było ich jak wydać. Johnston celowo wyeliminował możliwość posługiwania się pieniędzmi, aby nie dopuścić do tworzenia się zależności między więźniami. W Alcatraz nie było kantyny. Nie było cygar. Z drugiej strony Johnston zapewnił im wystarczająco duże racje żywnościowe, żeby zapobiec częstym w więzieniach buntom spowodowanym złym jedzeniem. Urząd Więziennictwa ustalił dzienne racje dla więźniów na co najmniej 2100 kcal, w Alcatraz wahały się one od 3100 do 3600 kcal. Na typowy obiad więzień mógł zjeść którąkolwiek lub wszystkie przygotowane na ten dzień zupy, gulasz z makaronem, fasolę lub kapustę, cebulę, chili, herbatniki, budyń i lody. Do tego herbata i mrożona kawa. Przykładowy lunch to zupa jarzynowa, pieczeń rzymska, buraczki, chleb, herbata.
Palacze dostawali trzy paczki papierosów tygodniowo, za darmo, na koszt rządu. Wśród zakazanych luksusów Capone taszczył z Atlanty karton papierosów i paczkę gumy do żucia. Wszystko to musiał odesłać do domu. W Alcatraz wartość tytoniu jako towaru i źródła wpływów zmalała do zera. Palacze, którym nie starczało przydziałowych papierosów, mogli bez ograniczeń korzystać z dostępnych na każdym oddziale dozowników z tytoniem i bibułkami.
Pojedyncze cele i całodobowa obserwacja (jeden strażnik na trzy cele) sprowadziły jeszcze jeden tradycyjny w więzieniach środek wpływu, seks, do poziomu ukradkowych macanek.
Cały ten system działał przeciwko Capone`owi. Kilkakrotnie próbował zwrócić na siebie uwagę: proponował zakup na swój koszt instrumentów dla orkiestry więziennej, chciał zapłacić za budowę kortu tenisowego, pożyczać pieniądze, czy przesłać je rodzinom współwięźniów. Wszystkie te oferty Johnston odrzucił.
Jak każdy z więźniów odbywających karę w warunkach "normalnego rygoru" Capone mieszkał w celi o wymiarach półtora metra na dwa siedemdziesiąt pięć, tak że stojąc w środku mógł przycisnąć dłonie do przeciwległych ścian. Na jej wyposażenie składały się umocowana do ściany, podnoszona koja, stół, krzesło, umywalka i sedes.
Od godziny 16.50 do 6.30 cela była zamknięta. O godzinie 21.30 gaszono światło. Przez cały ten czas widziało się tylko chodzącego tam i z powrotem strażnika, bo od strony korytarza ścianę celi tworzyła krata. O 6.30 dzwonek na pobudkę. W Alcatraz nie było radiowęzła. Światło zapalało się równocześnie z dzwonkiem. Trzy razy w tygodniu więzień mógł się ogolić. Maszynkę do golenia podawał przez kratę pełniący dyżur strażnik, odbierając ją po krótkim czasie. O godzinie 6.55 więźniowie szli w milczeniu na śniadanie, jedli również milcząc. W razie jakichkolwiek zamieszek lub buntu, umieszczone w ścianach jadalni zbiorniki rozpylały w sali gaz łzawiący. O 7.20 Capone maszerował z innymi więźniami do roboty i wykonywał swoje obowiązki w milczeniu do 11.30. jeśli miał jakieś pytania w związku z wykonywaną pracą, zwracał się z nimi do strażnika lub cywilnego majstra. O godzinie 9.30 - ośmiominutowa przerwa, w czasie której więźniowie mogli palić i rozmawiać, jednak "nie gromadząc się". Od 11.40 do 12.00 - lunch, a po nim przemarsz do cel i sprawdzanie obecności. Od 12.20 do 16.15 znów praca z jedną krótką przerwą o 14.30; o 16.25 obiad, następnie powrót do celi, którą zamykano już do rana. Strażnicy liczyli więźniów trzynaście razy na dobę; majstrowie w czasie pracy jeszcze sześć razy.
Podczas weekendów przez dwie godziny po południu więźniowie mogli przebywać razem, rozmawiać, ćwiczyć lub zajmować się swoim hobby. Capone wybrał muzykę i nieźle opanował grę na tenorowym banjo oraz na podobnym do lutni instrumencie zwanym mandola.
Po około czterech latach Johnston złagodził nieco rygor milczenia i niektóre ograniczenia kontaktu ze światem zewnętrznym. Więźniowie mogli obejrzeć cztery fimy w ciągu roku. Ich ulubioną gwiazdą została Shirley Temple... cd w książce :)